Piekary ŚląskieBiznes PiekaryBez kategoriiSłuchać ludzi i korzystać z ich wiedzy – rozmowa z prezesem szpitala

Opublikowano: 05-11-2015 Autor: Redaktor

Słuchać ludzi i korzystać z ich wiedzy – rozmowa z prezesem szpitala

A A A

29 października na stanowisko prezesa Piekarskiego Centrum Medycznego powołany został Zbigniew Żołnierczyk. Poniżej zamieszczamy zapis rozmowy na temat planów nowego prezesa dotyczących piekarskiego szpitala.

Od minionego czwartku pełni pan funkcję Prezesa Piekarskiego Centrum Medycznego. Jednak to nie pierwsza duża placówka, którą Pan zarządza.

Zbigniew Żołnierczyk: Przez osiem lat zarządzałem filią szpitala urazowego w Kochcicach, gdzie prowadzona jest rehabilitacja przed i pooperacyjna. Byłem w zasadzie przedłużonym ramieniem dyrektora Koczego (dyrektor Wojewódzkiego Szpitala Chirurgii Urazowej w Piekarach Śląskich – przyp. red.). Z wykształcenia jestem magistrem rehabilitacji. Zarządzaniem w służbie zdrowa zajmuję się właściwe od 1988 roku, wówczas zaczynałem od przychodni rehabilitacyjnej przy KWK Halemba w Rudzie Śląskiej, gdzie pracowałem do 1999 r. Później przez dwa lata współtworzyłem ośrodek rehabilitacyjny w Brennej. Ośrodek ten ma 120 łóżek szpitalnych, zawarty kontrakt z NFZ i z powodzeniem funkcjonuje do dnia dzisiejszego. W międzyczasie zostałem prezesem rady nadzorczej fundacji Unia Bracka, która skupiała przychodnie przykopalniane na całym Śląsku. Kiedy obejmowałem stanowisko było 12 przychodni, po kilku latach mojej działalności skupialiśmy już 22 przychodnie. W 2005 odszedłem z zarządu, ponieważ dostałem propozycję od dyrektora Koczego na poprowadzenie ośrodka w Kochcicach i od tego momentu do ubiegłej środy prowadziłem ten ośrodek.

Co zadecydowało o objęciu funkcji prezesa szpitala miejskiego w Piekarach? Urazówka jest przecież szpitalem prestiżowym, marką w swojej dziedzinie.

ZŻ: W budowie Szpitala Miejskiego w Piekarach upatruję kolejne wyzwanie. Co kilka lat szukam miejsca, gdzie mógłbym robić coś nowego, układać od początku. Ta faza pracy jest najbardziej ekscytująca. I to generalnie spowodowało, że zdecydowałem się przyjść do Piekar.

Z drugiej strony, doświadczenie, które zdobyłem, pozwala mi podejść do tego zadania z dużym spokojem. Mam już pewne dokonania na swoim koncie i nie muszę udowadniać, że coś potrafię. Lubię pracę od podstaw, systematyczną, taką która przynosi konkretne efekty. Przekonało mnie również podejście władz samorządowych do powstającego szpitala. Mam pewne doświadczenie w pracy z samorządowcami i ogólnie tendencja jest taka, żeby robić wszystko po najniższych kosztach i tylko to, co jest konieczne. W Piekarach myśli się perspektywicznie i kładzie nacisk na dobrą jakość – tak, żeby szpital służył przez kolejne dziesięciolecia. Traktuje się budowę jako inwestycję, a nie konieczność.

Przychodząc do Piekar z pewnością miał Pan pewne wyobrażenie, jak działa tutejsza placówka oraz wizję, co należałoby zmienić by działał lepiej.

ZŻ: To co zawsze budziło moje zdumienie to fakt, że w mieście funkcjonują dwa szpitale, ale nie ma między nimi żadnej współpracy. Nie chodzi o dublowanie działań, bo nie o to przecież chodzi, ale o współpracę i kompatybilność obydwu jednostek. Urazówka dysponuje najnowocześniejszym sprzętem w kraju, ale przede wszystkim specjalistami, którzy również tutaj mogliby służyć pacjentom np. pracownia rentgenowska. Dzięki współpracy zawsze można stworzyć lepszą jakość i coś na wyższym poziomie.

Każdy miejski szpital ma swoje ograniczenia. Najczęściej wynikają one z technicznych uwarunkowań. Budynki, które istnieją nie przystają do wymogów, jakie są im stawiane. Tu tego problemu nie będzie. Nowy obiekt, który się buduje, daje możliwość stworzenia wszystkiego tak, jak powinno to wyglądać.

Na drodze rozwoju stoi jednak kontrakt, czy w Piekarach może być rozszerzony.

ZŻ: Ten kontrakt musi być rozszerzony, będzie to większa jednostka, więc należy oczekiwać, że i kontrakt będzie większy. Pojawia się oczywiście pytanie czy zdołamy „wyrobić” wyższy kontrakt. Z tego co widzę zespoły, które tu pracują dadzą sobie radę, więc nie mam tu dużych obaw. Jest oczywiście kwestia specjalistów, których należałoby ściągnąć lub poradni, które można by otworzyć. Za wcześnie jednak, by mówić o tym wiążąco. Przemyśleć należy na przykład, czy skoro działa w szpitalu oddział geriatrii to czy nie powinno być i poradni geriatrycznej.

Piekarskie Centrum Medyczne to nie tylko szpital, ale i poradnia przy ulicy Piłsudskiego.

ZŻ: Byłem już w poradni i muszę powiedzieć, że jestem pod dużym wrażeniem wysiłku ludzi, którzy wywalczyli że poradnia miejska w niczym nie ustępuje prywatnym przychodniom. Te, jak wiadomo, z racji prywatnych środków są lepiej wyposażone czy urządzone. W przychodni przy ul. Piłsudskiego nie widać tych różnic. Zakres usług, które świadczy również jest spory i mówiąc językiem medycznym, dobrze to rokuje.

Rozumiem, że wkład personelu szpitala i przychodni w działalność tych placówek jest duży.

ZŻ: Powiedziałbym, że jest nie do przecenienia. Z tego co zaobserwowałem to, że szpital pomimo trudnych warunków działa sprawnie to czasem ich osobista zasługa. Mówiąc wprost wydaje mi się, że po prostu zależy im na szpitalu. Także na etapie pracy nad nowym budynkiem chcę korzystać z wiedzy i doświadczenia osób tu pracujących. Często koncepcje architektoniczne różnią się zdecydowanie od oczekiwań personelu. Źle zorganizowane ciągi technologiczne mogą zabić dobrą i sprawną pracę. Mówię to niestety ze swojego doświadczenia, gdzie drobiazgi decydowały o komforcie pracy lekarzy i personelu, a w konsekwencji cierpieli na tym pacjenci. Mam nadzieję, że współpraca całego personelu pozwoli nam uniknąć niepotrzebnych spięć i błędów.

Więc szpital to ludzie a mury i wyposażenie są jedynie środkiem, dzięki któremu jesteśmy w stanie uzyskać cel jakim jest zadowolenie pacjenta.

ZŻ: Lekarze, personel medyczny oraz sprzęt te trzy czynniki decydują o wyborze szpitala przez pacjentów. Rozwój naszego szpitala w dużej mierze zależy od specjalistów, jakich zdołamy przyciągnąć do nas. Na dzień dzisiejszy w służbie zdrowia w Polsce brakuje lekarzy. Średnia wieku lekarza wynosi 55 lat, a przeciętny medyk pracuje w trzech różnych placówkach. Środowisko lekarskie jest niewielkie i nie chodzi o to, by podbierać sobie specjalistów. To metoda na krótką metę. Lepiej dzięki współpracy stworzyć warunki do rozwijania leczenia, tak by lekarze chcieli współpracować z naszą placówką. Przez tych kilkanaście lat pracy w różnych miejscach zawsze starałem się dbać o zespół. Co z tego, że ma pan najlepszy sprzęt skoro nie ma ludzi, którzy umieliby go kompetentnie wykorzystać. Trzeba słuchać ludzi i korzystać z ich wiedzy. W tym widzę potencjał naszego szpitala.
Rozmawiał Marcin Gaweł (4 listopada 2015r.).

Najnowsze aktualności
Wszystkie aktualności